sobota, 29 października 2016

Premiera!
"Konan Destylator" Andrzeja Pilipiuka,
Ósme spotkanie z Jakubem Wędrowyczem

26 W drodze na spotkanie. Hala Koszyki wieczorową porą.pażdziernika 2016 w księgarni "Świata Książki" znajdującej się na terenie Warszawskiej Hali Koszyki, odnowionej po gruntownym remoncie, o godzinie 17:30 odbyło się spotkanie autorskie z

Andrzejem Pilipiukiem.

Autorem takich pozycji jak serie - "Oko Jelenia", "Norweski dziennik", "Kuzynki Kruszewskie", oraz kilku zbiorów opowiadań. "Czerwona gorączka", "Rzeźnik drzew" czy "2586 kroków" a także niezależnych pozycji - "Operacja Dzień Wskrzeszenia". I oczywiście jego flagowej w dniu dzisiejszym pozycji - serii książek o Jakubie Wędrowyczu.
Starym, Autor w trakcie ciężkiej pracywrednym, a mimo to wzbudzającym sympatię typie. Bimbrowniku, kłusowniku i wiejskim egzorcyście. Słowem - pasożycie społecznym nr 1. Jest to już ósmy tom przygód Jakuba, delektujmy się nim powoli, bo według zapowiedzi autora na następny znów trzeba będzie poczekać. Tym razem przynajmniej do 2018 roku.
Na spotkaniu pojawiła się dość spora grupa zainteresowanych twórczością Pilipiuka czytelników. W sumie dość duże pomieszczenie księgarni od początku spotkania, było tak zatłoczone że przypadkowe osoby które akurat zajrzały tam na zakupy miały problem z przeciśnięciem się pomiędzy półkami. Zainteresowanie chyba trochę przerosło organizatorów, bo po obiecywanych "dla każdego kto podczas spotkania zakupi książkę" specjalnie na tę okazję przygotowanych drewnianych zakładkach, nie zostało nawet wspomnienie.
I to jeszcze zanim spotkanie się na dobre rozpoczęło. No cóż, przynajmniej przypinki były rozdawane przez pierwsze pół godziny. Ale w końcu nie przyszedłem tam po zakładkę, tylko posłuchać co autor ma do powiedzenia o swojej najnowszej książce, i co jeszcze w najbliższych miesiącach planuje wydać.
Fotka obok jest tylko poglądowa i zapożyczona z posta z wydarzenia na fejsbuku. Ot tak dla potomnych...
A jest tego całkiem sporo, niestety rozłożone w czasie, bo Andrzej Pilipiuk planuje z wyprzedzeniem. Kolejnego tomu przygód Wędrowycza możemy spodziewać się nie wcześniej niż w roku 2018. Trochę wcześniej pojawi się trzeci tom wampirów z warszawskiej Pragi, prawdopodobny bo na razie roboczy tytuł to "Wampiry z KC".
Podczas W sumie 17 książek podpisanych w trakcie spotkania, ...rozmowy z autorem, a uwierzcie mi że czasu miałem sporo, bo podpisywanie 17 książek i 5 ebooków chwilę trwa. (O tym jak podpisać ebooka przeczytacie w tym artykule.) Andrzej Pilipiuk biorąc do ręki "Dziedziczki" przyznał że bardzo mu się to "włochate" wydanie podobało. ...oraz autografy do 5 ebooków. Niestety Fabryka nie dogadała się z autorką ilustracji, i czwarty tom pojawił się w zupełnie nowej zmienionej szacie graficznej (dlatego też ostatnią, wydaną w serii książkę kupiłem w wersji elektronicznej, musiałem zachować Feng Shui na półce - to wersja oficjalna. Tak naprawdę ta zielonkawa okładka nowego wydania wygląda trochę jak romansidło.)
Pojawiła się nieśmiała uwaga o ewentualnym 5 tomie sagi o kuzynkach Kruszewskich, ale za to w formie prequela. Cóż plany zapewne dalekie, a może i autor zapomni, bo uwagę rzucił ot tak pod wpływem chwili. W sumie ja też bardzo lubię to wydanie. Zamszowe napisy na okładkach są naprawdę fajne.
Ale Autograf i reglamentowana pięczątka premierowaprzecież przyjechałem na spotkanie po najnowsze przygody Jakuba! A więc jest "Konan Destylator". Z reglamentowaną pięczątką (tylko w dniu premiery) odciśniętą ręką samego ojca chrzestnego "pogromcy Wojsławic i terenów gdzie dociera pekaes z Chełma", jest oczywiście i dedykacja z zamaszystym autografem.
Dodatkową atrakcją spotkania okazała się być obecność pana Andrzeja Łaski, który od początku serii umila nam lekturę dodając do tekstów Pilipiuka ilustracje. Jest też oczywiście odpowiedzialny za wszystkie okładki w tej serii. była też okazja na zdobycie dedykacji od Andrzeja Łaski, ilustratora serii Nie omieszkałem więc, ponownie z czeluści plecaka wydobyć wszystkich tomów Wędrowycza, podsuwając skwapliwie panu Andrzejowi do parafowania. W książce, obok dedykacji pojawił się również lekko kanciasty profil Jakuba. Narysowany szast-prast wprawnym ruchem ręki zaopatrzonej w pióro wieczne. W ten sposób cała moja jakubowa kolekcja zdobyła dziś podwójne wpisy. Nie omieszkam też wspomnieć zachwytów pana Andrzeja i wydawcy z Fabryki Słów którzy po latach zobaczyli ponownie pierwsze wydania kolejnych tomów. Ilustrator zwrócił uwagę na zupełnie inną gramaturę papieru (wyczuwalna przy pisaniu piórem wiecznym), natomiast pan z Fabryki głównie rozprawiał o ewolucji okładek w kolejnych wznowieniach.
Impreza Wystrój tworzy nastrój. Księgarnia Świat Książki w Hali Koszykisię skończyła, czytelnicy rozeszli się do domów aby zagłębić się w lekturze nowo nabytej pozycji i nawet niektóre książki próbowały odlecieć, ale je żyłkami do sufitu pracownicy księgarni podoczepiali, więc sobie tak smutno pod tym sufitem wisiały. A Smutno im było zapewne dlatego że nowego Wędrowycza jeszcze nie czytały, co i ja zamierzam niezwłocznie po powrocie do domu uczynić aby humor sobie poprawić.
Na tyle aby później nowe wyczyny Wędrowycza zrecenzować.


Tytuł :
Seria :
Autor :
Wydawnictwo :
Język wydania :
Język oryginału :
Numer wydania :
Data premiery :
Forma :
Stron :
Wymiary produktu [mm] :

Konan Destylator
Fantastyczna fabryka
Pilipiuk Andrzej
Fabryka Słów Sp. z o.o.
polski
polski
I
2016-10-26
książka
404
197 x 35 x 126

poniedziałek, 24 października 2016

Orzeł Biały” Marcin Sergiusz Przybyłek
Death In Rome „Hitparade

Marcin Sergiusz Przybyłek w nowej odsłonie. Po serii fantastycznych GamDec'ków czas na początek nowej epopeii. "Orzeł Biały" według zapowiedzi autora ma bowiem dać początek nowej serii.
Zainteresowanie książką może nam zilustrować fakt że bardzo szybko zniknęła z księgarń i fani twórczości Marcina którzy nie zdążyli zaopatrzyć się w papierowy egzemplarz tuż po premierze, musieli niestety zaczekać na dodruk. Na szczęście te "problemy" nie dotyczyły ebooków będących w stałej sprzedaży.
Na Facebooku możemy znaleźć profil książki, gdzie chętni do czynnego udziału w jej akcji mogli zgłaszać się do wzięcia udziału w przedsięwzięciu. Bo ten typ literatury już chyba zasługuje na nazwę przedsięwzięcie. Oprócz użyczenia własnego nazwiska czy ksywki, czytelnicy dawali swojej postaci także pewne cechy osobowości, a czasem podsuwali całkiem złożonych bohaterów. Nie ujmuje to oczywiście Marcinowi, który całość musiał przecież poskładać i ubrać w sensowną akcję.
Czy można już tu powiedzieć że mamy do czynienia z zalążkiem książki interaktywnej? Czytelnicy nie mają jeszcze wpływu na treść książki i przebieg akcji "na żywo", ale mogą już w pewnym stopniu decydować o postaciach w niej występujących i mieć delikatny wpływ na jej fabułę. Przecież prośby "chcę jako żołnierz zginąć w spektakularnym wybuchu" nie mogły zostać przez autora zignorowane. A dodatkowym smaczkiem jest udział w niej tak znanych polskich autorów jak : Magdalena Kozak, Robert J. Szmidt, Arkady Saulski, Witold Jabłoński, Michał Cholewa czy Szymon Żakiewicz.

Pierwsza połowa XXI wieku, świat popada w euforię związaną z nieoczekiwanym udostępnieniem ludziom leku opóźniającego starzenie. NGen wydaje się być ziszczeniem odwiecznego ludzkiego marzenia jakim jest nieśmiertelność. Wszystkie światowe rządy pod presją obywateli decydują się na udostępnienie leku dla ogółu. Podczas gdy po upływie roku od jego ujawnienia, cała ludzka populacja cieszy się z dobrodziejstwa specyfiku, nasze elity jak zwykle nie mogą się dogadać na jakich zasadach lek udostępnić dla pospólstwa. I ta nasza opieszałość okazuje się w ogólnym rozrachunku zbawienna.
Na świecie coraz częściej pod pozorem choroby czy nagłej niedyspozycji z życia publicznego zaczynają znikać przywódcy, oficjele, prezesi wielkich korporacji, ludzie którzy dostęp do NGenu uzyskali przed jego publicznym zaaprobowaniem do użytku. Ich przywilej staje się ich przekleństwem. Dochodzi do serii brutalnych zdarzeń z udziałem dziwnych zzieleniałych, napakowanych i agresywnych stworów o aparycji komiksowego Hulka. Oprócz działań zbawiennych takich jak wstrzymanie procesu starzenia czy rozwinięcie przez organizm zaawansowanej regeneracji tkanek, skutki uboczne działania preparatu były dużo bardziej zaskakujące. Nagły przyrost mięśni, zzielenienie skory rozrost szczęki i wzmożona agresja. Cywilizacja z dnia na dzień legła w gruzach. A wśród tych gruzów, jedyna ostoja człowieczeństwa w środku centralnej europy ostała i zwie się "Twierdza Polska".
I tu zaczyna się historia batalionu "Orzeł Biały". Niezłomni woje pod komendą majora Orłowskiego otrzymawszy od króla tajną misję, wyruszają na niemal samobójczą wyprawę w głąb terytorium wroga. Wyprawa przez dawne niemcy, zamieszkane obecnie przez orków nazywających siębie Grűnami jest momentami zabawna, momentami przerażająca. Żołnierze muszą potajemnie ominąć hordy krwiożerczych i niebezpiecznych "zielonych". Bo i kolor skóry się zgadza, i aparycja gatunku homo sapiens po zażyciu feralnego "leku" też do bajkowych postaci pasuje. Ale życie to nie jest bajka, jak ktoś kiedyś powiedział. Nazwanie "zmienionej" części poulacji orkami, jest więc jedynym fantastycznym akcentem powieści "Orzeł Biały". Bo i najnowsza książka Przybyłka nie jest do końca fantastyką. Nie jest też horrorem czy typową powieścią postapo. Trudno tą książkę sklasyfikować... może postapokaliptyczny-horror-przygodowy-z-elementami-militarnej-beletrystyki?
Orkowie choć preparat działa na nich na początku ogłupiająco, wykazują się jednak sporą inteligencją. Gdy oddział naszych dzielnych wojów zagłębia się w paszczę lwa, kontratak zielonych uderza w tym samym czasie na stolicę.
Do ręki dostajemy naprawdę ciekawą książkę akcji. I choć wstęp jeży się od polityczno-antyklerykalnego szyderstwa, a mnogość bohaterów jest na początku nieco przytłaczająca, to książkę czyta się i lekko i szybko i z uśmiechem na ustach. No oprócz fragmentów gdzie łezka w oku się zakręci. Bo książka pełna jest zwrotów akcji i nie szczędzi nam też krwawych i brutalnych scen których ofiarą padają uczestnicy obu stron konfliktu. I o dziwo tak samo smutno robi się nam po śmierci dzielnego żołnierza rozszarpanego przez krwiożerczego orka, jak i vice-versa, gdy ork do którego poczuliśmy już sympatię zostaje "zdjęty" przez ukrytego snajpera. Bo orkowie choć to z założenia okrutnicy, pod piórem Marcina zmieniają się w postaci które także potrafią wzbudzić naszą sympatię.
Trudno się w "Orle Białym" doszukiwać jakiś głębszych przemyśleń. To po prostu warta przeczytania powieść o alternatywnej przyszłości - która może się przecież wydarzyć. Kto zapewni że tak się nie stanie? A najbardziej zaskakującym momentem książki jest Epilog! NIE, nie przewracajcie kartek żeby tam zerknąć. Epilog zaskoczył mnie najbardziej tym - że był. Był tam sobie przyczajony na końcu książki, żeby uświadomić mi że to już koniec historii. Koniec na dziś, bo autor już przecież zapowiada ciąg dalszy.
Coż pozostaje czekać... bo po lekturze "Orła", gdzieś tam z tyłu głowy cały czas mruga ostrzegawczy napis :
"Apokalipsa w toku ..."
Na wybór muzyki mającej stanowić tło dla czytanej książki miał wpływ sam autor. Umieszczając na swoim facebookowym profilu link do utworu "Lambada" zespołu Death In Rome. Piosenka jest coverem znanego z lat 80tych hitu i po spowolnieniu oryginalnego tempa i dodania postapokaliptycznego brzmienia zyskała całkiem ciekawą aranżację. To skłoniło mnie do bliższego przyjrzenia się twórczości zespołu. Sięgnąłem po płytę "Hitparade" z czerwca 2016 roku, więc świeżą zupełnie jak nowa powieść Przybyłka. Dla mnie najciekawszymi utworami z płyty są "Careless Whisper" Georga Michaela, "Take On Me" grupy A-HA czy "Wonderful Life" Blacka. Być może ktoś młodszy będzie zainteresowany hitami bardziej aktualnych wykonawców, bo i takich znajdzie na płycie. Są tam między innym hity takich gwiazd jak : Rihanna "Diamonds", Sia "Chandelier", Miley Cyrus "Wrecking Ball" i kilka innych ciekawych przeróbek.

Ja praktycznie całą książkę przeczytałem puszczając "w kółko", popularny swego czasu głównie ze względu na rysunkowo-fabularny teledysk, utwór "Take On Me" w orygianle nagrany przez norweską grupę "A-HA".
Oryginalny teledysk do utworu "Take On Me"
Brak płyty "Hitparade" w serwisie Spotify. Alternatywnie została przeze mnie udostępniona w serwisie YoyTube.com, po kliknięciu na okładkę płyty, lub w oknie poniżej.
Niestety brakuje tam utworów : "Chandelier" oraz "Wonderful Life".
Jako bonus dodałem natomiast utwór który zainspirował mnie do wykorzystania płyty jako podkład dżwiękowy do "Orła Białego" czyli cover znanego hitu "Lambada".

czwartek, 9 czerwca 2016

Wieża” Robert J. Szmidt
Jerry Goldsmith „The Ghost And The Darkness

Trzecia http://lubimyczytac.pl/ksiazka/303289/wiezapolska książka z Uniwersum Metro 2033 po "Dzielnicy obiecanej" Pawła Majki i "Otchłani" Roberta J. Szmidta jest kontynuacją tej drugiej. Do lektury zabrałem się z niemałym zapałem chcąc jak najszybciej poznać dalsze losy Nauczyciela i jego przybranego syna Niemoty w podziemiach postapokaliptycznego Wrocławia.
Tym razem jak zwykle nie zawiodłem się czytając kolejną książkę Roberta, jednak "Wieża" (jak to wieża) przerosła moje oczekiwania i to nie tylko o swoje 49 pięter. Mogę śmiało stwierdzić że tom drugi jest jeszcze bardziej wciągający od "Otchłani". Od pierwszej strony, gdzie obserwujemy wyścig grupy śmiałków wśród ruin miasta i krwiożerczych mutantów, książka nie zwalnia tempa i nie daje nam złapać oddechu w kontynuacji ekscytującej podróży krok w krok za Pamiętającym, przez postnuklearne kanały i ulice Wrocławia.
Nietypowo i trochę przekornie do udźwiękowienia tej pozycji wybrałem ścieżkę dźwiękową do filmu "Duch i Mrok". Takie małe skojarzenie, nie tylko słowne. Bo gdy z Mroku kanałów wyłoni się Duch, tak jak filmowy pułkownik Patterson, Nauczyciel będzie starał się doprowadzić do satysfakcjonującego wszystkie strony kompromisu, a gdy to mu się nie uda znajdzie sobie sprzymierzeńców gotowych iść z nim na polowanie przeciwko wszystkim wrogom ocalonych.
♫ Welcome to Tsawo ♫
Dla mnie "Wieża" znacznie różni się od "Otchłani", czuć w niej większą swobodę poruszania się po wykreowanym w poprzedniej części świecie. Ramy nałożone przez Uniwersum są oczywiście zachowane, ale w kontynuacji zobaczymy znacznie więcej niż wąskie kanały Wolnych Enklaw.
"Wieża" jest też brutalniejsza od swojej poprzedniczki. Bo świat po Ataku to nie jest bajka. To brutalny, brudny i okrutny świat walki o codzienne być albo nie być. W nowej rzeczywistości, gdzie każda szczurza tuszka jest nie tylko dobrem konsumpcyjnym ale i walutą, zmutowane pająki można zamówić w barze jak kebab, a zastępujący słodycze gatunek robaków zajada się zamiast deseru, nie ma miejsca na sentymenty. To świat w którym słabych, ciężko rannych czy nieuleczalnie chorych, przy pomocy szybkiego pchnięcia nożem "odsyła" się w lepsze miejsce. A ta okrutna forma eutanazji nie jest tu bynajmniej piętnowana.
♫ Preparations ♫
Po dotarciu do "Otchłani", starego poniemieckiego kompleksu bunkrów, Nauczyciel dostaje od swoich nowych zwierzchników zadanie. W Nowym Watykanie rozpoczynają się rozruchy i niepokoje. Część jego mieszkańców ucieka poza granice enklawy, a gospodarze Otchłani są bardzo chętni do asymilacji nowych obywateli. Nauczyciel wyrusza więc w powrotną podróż do Wolnych Enklaw celem uzgodnienia swobodnego przejścia dla uciekinierów. Powrót na stare śmieci może jednak okazać się dla niego zabójczy. I to nie za sprawą "Messiego" przez którego tereny Nauczyciel musi przeprowadzić emigrantów z Nowego Watykanu.
♫ Remington's Death ♫
Podczas podróży do tytułowej "Wieży", patrzymy jak pod wpływem wydarzeń Pamiętający wróci do swoich poprzednich wcieleń, od Pawła Remera - porucznika jednostek specjalnych, do Ducha, członka elitarnego oddziału Czarnych Skorpionów, postrachu postnuklearnego świata. Intryga budowana z wielką pieczołowitością nie doprowadzi nas jednak do spektakularnego finału w stylu "i żyli długo i szczęśliwie", co sugeruje pojawienie się kolejnego tomu zapewne zamykającego trylogię. Bo jednak sporo tajemnic zostanie ujawnionych i zajrzymy wraz z Duchem za niejedną kotarę, z różnym dla bohatera skutkiem i specyficznym dla Szmidta humorem.
Skutkiem niesubordynacji Remera wobec włodarzy Otchłani będzie podjęcie marszu na szczyt zniszczonego wieżowca Sky Tower gdzie co noc ktoś rozpala ogień budzący nadzieję i zarazem grozę wśród mieszkańców kanałów. Wyprawa do "Wieży" leżącej na terenach zajmowanych od lat przez Lekterytów to w końcu nie kaszka z mleczkiem. Ale dzielny "dziadzia" i irytująca go permanentnie Iskra nie odpuszczą okazji na możliwość choć jednego spojrzenia na panoramę miasta ze szczytu najwyższego budynku Wrocławia.
♫ Lions Attack ♫
Nie chcąc zdradzać szczegółów i psuć lektury tym którzy po "Wieże" sięgną, powiem tylko jedno. Książki Szmidta są jak beczka prochu ... z bardzo krótkim lontem.
Ścieżki dźwiękowej do filmu "Duch i Mrok" nie można znaleźć w serwisie Spotify.
Alternatywnie jest dostępna na YoyTube.com, po kliknięciu na okładkę płyty, lub w oknie poniżej.

Ucieczka z Raju” Robert J. Szmidt
M. O'Donnell & M. Salvatori „Halo: Combat Envolved

Po kilku latach "wodzenia za nos" i obiecywania doczekaliśmy się wreszcie "pierwszej" drugiej części książki Roberta J. Szmidta. Nie jest to jednak dalszy ciąg "Apokalipsy według Pana Jana" o który aż do znudzenia, na każdym spotkaniu autorskim dopytują się czytelnicy. Nie jest to także kontynuacja "Samotności Anioła Zagłady", która z okazji II wydania, tym razem przez Dom Wydawniczy REBIS w obiecującej serii "Horyzonty zdarzeń", otrzymała obiecujący podtytuł "Adam".
Ta byłaby nazbyt oczywista.
Na pierwszy ogień dostajemy więc kontynuację space-opery z serii ""Pola dawno zapomnianych bitew". Po "Łatwo być Bogiem" czas na "Ucieczkę z Raju". Ciąg dalszy przygód sierżanta Henryana Święckiego i załogi kolapsarowca "Nomada".
W połowie XXIV wieku, ludzka rasa po skolonizowaniu tysiąca planet i odwiedzeniu kilku tysięcy kolejnych, staneła wreszcie w obliczu odkrycia na które czekała od stuleci. Innej rozumnej rasy.
Po wydarzeniech z tomu pierwszego, dowiemy się wreszcie jakie konsekwencje przyniesie ze sobą działanie załogi "Nomady" na wraku obcego statku.
Jak zwykle w szybkim tempie i z humorem, do których przyzwyczaił nas już w swoich książkach, Robert J.Szmidt rozpocznie totalną anihilację gatunku ludzkiego. A to wszystko z muzyką do pierwszej części gry "HALO: Combat Envolved" w tle.
Wybór tej konkretnej płyty jako tła muzycznego dla "Ucieczki z Raju", był na poły sentymentalnym powrotem do czasów w których miałem czas na tego typu gierki, a trochę świadomym wyborem. Gdy wreszcie na arenie wydarzeń mieli pojawić się obcy, nie znałem lepszej muzyki mogącej zilustrować taką pozycję. Przeplatana komunikatami komputera pokładowego - Cortany, świetnie integruje się ze światem stworzonym przez Roberta.
♫ Opening Suite ♫
Sektor Zebra, stacja monitorująca studnię grawitacyjną odnotowuje skok nadprzestrzenny, coś przedostaje się do układu. Pięć sekund później następuje kolejny skok, obiekt znika, a stacja milknie. Dwie doby później w układzie pojawia się kilka obcych jednostek pacyfikując wszelkie oznaki życia. Ludzkość staje w obliczu zagłady przez obcą rasę.
Henryan Święcki trafia na Deltę - planetę, gdzie oficjalnie mieści się ośrodek rehabilitacyjny dla kombatantów, nieoficjalnie odkryje drugie dno powodu do kolonizacji planety. Na księżycu Delty znajdują się kopalnie rudy Helonu, surowca niezbędnego do funkcjonowania wielu gałezi przemysłu, w tym najważniejszego - zbrojeniowego.
Korporacje jak wiadomo rządzą się swoimi prawami, a ludzie są traktowani jak łatwy do pozyskania materiał eksploatacyjny, który można wymienić lub latwo zastąpić. Tylko niezbędni i najcenniejsi pracownicy korpo dostali możliwość bezpiecznego opuszczenia układu. Reszta to tak zwane straty akceptowalne. Priorytetem staje się więc nie ewakuacja cywilów, ale przetransportowanie z kopalń, poza zagrożony układ jak największej ilości wydobytej rudy.
♫ Covenant Dance ♫
Pod pozorem zagrożenia wybuchem supernowej, rozpoczyna się ewakuacja. Święcki ma dwie doby na znalezienie sposobu na ocalenie jak największej ilości kolonistów i górników kopalń. Rozpoczyna się mordercza walka z czasem. Sierżant wie że każda niesubordynacja wobec przełożonych skaże go na ponowne zesłanie do kolonii karnej. Czy działanie na ścieżce służbowej pozwoli Henryanowi wykonać zleconą misję i jednocześnie uratować kolonistów?
Uchylając rąbka tajemnicy, zdradzę tylko że znalezione przez Święckiego rozwiązanie będzie zapowiedzią trzeciej odsłony "Pól dawno zapomnianych bitew".
♫ On a Pale Horse ♫
Podsumowując, mogę jak mantrę powtórzyć - do rąk dostajemy kolejną bardzo dobrą książkę Roberta, która jako sequel "Łatwo być Bogiem" w niczym nie ustępuje części poprzedniej. Czując zazwyczaj niedosyt po zakończeniu lektury kolejnych książek Szmidta, wreszcie mamy okazję na powrót do poznanych wcześniej światów i postaci które już zdążyliśmy polubić.
Na książkach Roberta J.Szmidta wydawca powinien umieszczać ostrzeżenie :
"UWAGA! Czytanie tej książki wciąga! Podobnie jak chodzenie po bagnie."
A to jeszcze nie wszystko co czeka nas w tym roku. Wkrótce premiera "Wieży", kolejnej po "Otchłani" powieści z "Uniwersum Metro 2033".

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Łatwo być Bogiem” Robert J. Szmidt
Various Artists „HALO 2 Game Soundtrack

Jeśli ktoś miał wątpliwości czy w polskim kanonie twardej s-f może się jeszcze pojawić warta uwagi pozycja, to książka "Łatwo być bogiem" Roberta J. Szmidta na pewno je rozwieje.
Jako podkład muzyczny do rozpoczynającej cykl "Pola dawno zapomnianych bitew" książki użyłem ścieżki dźwiękowej do gry "Halo 2". Dynamika tej muzyki doskonale wkomponowała się w tempo akcji "Łatwo być Bogiem", co prawda bez strzelania do chmary obcych, za to cały czas w biegu.
Połowa XXIV wieku. Ekspansja rasy ludzkiej w kosmosie kwitnie. Zbadano tysiące światów. Ponad tysiąc planet skolonizowano. Wojna domowa jest już niechlubną przeszłością. To wszystko doprowadziło rasę ludzką do najbardziej oczekiwanego odkrycia, od czasów gdy stopa ludzka stanęła na księżycu. Odkrycia obcej, inteligentnej rasy. A nawet dwóch! I to na jednej planecie.
♫ Cairo Suite ♫
Kolapsarowiec "Nomada" ma tylko jeden cel. 100 lat po wyniszczającej wojnie domowej, przemieszcza się szlakiem pól dawno zapomnianych bitew, w poszukiwaniu resztek złomu. Pozostałości po wielkich flotach. Niegdysiejszej dumie rasy ludzkiej, teraz zaś resztkach kosmicznego śmiecia krążących wokół niegdyś tętniących życiem światów. Ludzkość znów potrzebuje miejsca. Załoga "Nomady" ma oczyścić orbity wokół nadających się do zamieszkania planet z niebezpiecznego dla ruchu galaktycznego debrisu. Podczas jednej z takich misji, natyka się na niezarejestrowane pole pobitewnych resztek. Złomu który krąży tam od ... 50 tysięcy lat... Czysta ludzka ciekawość prowadzi załogę "Nomady" do odkrycia które może zmienić wszystko...
Wśród pobitewnych szczątek, sondy zidentyfikowały kadłub wraku statku z metali nieznanych ludzkości. Po wejściu na pokład, odnajdują i budzą z hibernacyjnego letargu stworzenie, którego istnienie podważy istotę naszej egzystencji.
♫ Mombasa Suite ♫
Beta. Jedna z planet ukladu Xan 4, to ciekawa jak na ludzkie standardy planeta. Jej niestabilna trajektoria, co pół miliarda lat wprowadza planetę w erę zlodowacenia. Każdy taki cykl prowadzi do totalnej anihilacji życia. Po kilku dziesiątkach milionów lat gdy Beta wraca w pobliże swoich gwiazd stopniowo ocieplając klimat, rodzi nowe życie w nowej formie.
W obecnym ruchu wokół słońc ukladu, na ciele niebieskim o toksycznej dla człowieka atmosferze, rozwinęły się aż dwie rozumne rasy. Większy z kontynentów planety zamieszkali błękitnokrwiści, pokojowo nastawieni czworonożni Gurdowie. Na mniejszym z kontynentów rozwiajała się w tym czasie wojownicza rasa humanoidalno-owadzich Suhurów.
♫ Mausoleum Suite ♫
Pomimo późniejszego startu, rasa Gurdów rozwojem technologicznym znacznie przegoniła zajętych ciągłą walką Suhurów. Ich pokojowe nastawienie i przyrost naturalny popchnęło Gurdów do podbicia mniejszego z kontynentów. Gdzie po odkryciu innej inteligentnej rasy, musieli zmienić podejście do otaczającego ich świata i stać się wojownikami jak ich nowo odkryci wrogowie.
Misja jest prosta - obserwować i pod żadnym pozorem nie ingerować. Mimo to, ktoś próbuje bawić się w Boga. Zwolniony warunkowo z ciężkiego więzienia na pasie asteroid, sierżant Henryan Święcki ma za zadanie zidentyfikować i ujawnić tożsamość ludzi, starających się ocalić jedną z ras przed wyginięciem. Stawką w tym wyścigu z czasem staje się jego życie.
♫ Reclaimer (feat. Steve Val) ♫
Mistrz apokalipsy tym razem serwuje nam dzieło godne połączonych sił Ridleya Scotta (Alien), Rolanda Emmericha (Księżyc 44), Mike'a Resnicka (Egzekutor) i Jacka Campbella (Zaginiona Flota) razem wziętych. Lektura "Łatwo być Bogiem" to jak oglądanie "Obcego" i "Gwiezdnych Wrót" jednocześnie. Mowa oczywiście o oryginalnym "Stargate" z Kurtem Russellem i starym dobrym "Alienie" z 1979 roku. To po prostu powrót do korzeni starej dobrej fantastyki. Akcja książki jest tak wciągająca że przejście do kolejnego rozdziału jest jak przekroczenie wormhole'a pomiędzy gwiezdnymi wrotami.
Oczekiwanie na kontynuację przygód sierżanta Henryana Święckiego i załogi Nomady, będzie dla mnie nie mniej męczące niż przerwa w nadawaniu "SG-1" w połowie sezonu.

sobota, 5 marca 2016

Szczury Wrocławia: Chaos” Robert J. Szmidt
Mike Oldfield „The Songs of Distant Earth

Kolejna po „Apokalipsie według Pana Jana” czy „Samotności Anioła Zagłady” apokaliptyczna powieść ze stajni Roberta J. Szmidta.
 
Tym razem przenosimy się w czasy PRL-u gdzie socjalistyczne władze stają w obliczu plagi Zombie. Świetnie przedstawione realia lat 60 XX wieku, kontra przedstawiciele popkultury lat 80-tych. Dodatkowego smaczku dodaje fakt uśmiercenia na kartach książki ponad 200 osób, wymienionych z imienia i nazwiska, i dających odnaleźć się w mediach społecznościowych. Szczęśliwcy, wyłonieni w drodze losowania trafili na karty "Szczurów Wrocławia" by tam zginąć. I niekoniecznie "ku chwale ojczyzny" zmartwychwstać, siejąc spustoszenie wśród mieszkańców Wrocławia.
 
 
♫ In the Beginning ♫
Wszystko to na tle autentycznych wydarzeń z sierpnia 1963 roku, kiedy to ostatnie w Polsce zarzewie czarnej ospy zawitało do bram Wrocławia. Izolacja miasta od reszty kraju miała zapobiec rozprzestrzenieniu się epidemii. Otoczony kordonem ZOMO Wrocław za sprawą pióra Szmidta staje się areną rzezi totalnej.
♫ Let There Be Light ♫
W izolatorium na Psim Polu dzieją się rzeczy niewyjaśnione, część pacjentów dziwnie „odmieniona” zaczyna polować na pozostałych pensjonariuszy próbując wyjeść ich mózgi, trzewia i co tam się jeszcze nawinie w zasięg szczęk czy łap „zakażonych”. Milicjanci pilnujący izolatorium są zdani na siebie, ich zwierzchicy ignorują całą sytuację uwarzając napływające meldunki za wymysł zapijaczonych umysłów.
♫ Prayer for the Earth ♫
Zapada zmierzch. Do Komendy Wojewódzkiej zaczynają spływać meldunki z innych części miasta gdzie również zorganizowano tymczasowe szpitale polowe w których podejrzani o zakażenie czarną ospą, przebywają odizolowani mieszkańcy Wrocławia. Sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Część „odmienionych” wydostała się poza pilnowane izolatoria i ich fala powoli zaczyna rozlewać się po kładącym się spać mieście.
♫ Lament for Atlantis ♫
Na nogi zostają postawione oddziały ZOMO i jednostki KBW (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego) dostają prosty i zwięzły rozkaz - Opanować sytuację.
Rzeź niewiniątek przetacza się przez izolatoria, internat szkoły dla pięlęgniarek, remizę straży pożarnej nie oszczędzając też po drodze komendy wojewódzkiej. Teraz to już nie Zombie kontra ZOMO, ale oddziały ZombieZOMO ruszają w miasto.
Mleko się już jednak rozlało, a zombiaków jest coraz więcej. Tylko wprawne pióro autora sprawia że mimo tak ogromnej ilości ofiar „Szczury Wrocławia” nie stają się bardzo obszernym gazetowym dodatkiem z nekrologami, ale pełnokrwistą powieścią, gdzie akcja z każdą kolejną stroną coraz bardziej wciąga nas w wir wydarzeń.
♫ The Chamber ♫ Hibernaculum ♫
Dla mnie czytanie „Szczurów” było jak oglądanie połączenia „Titanica” z serialem „24-godziny”. I tak z góry wiadomo że statek zatonie, ale z dreszczykiem emocji, minuta po minucie śledzimy losy bohaterów z góry znając ich los. Dodatkowo tępo podkręca wymyślne uśmiercanie kolejnych postaci, godne mistrza horroru Grahama Mastertona. Śmierć czai się tu nawet na zielonej łączce po której biegają króliczki.
Cytując doktora Hannibala Lectera : „Co wybierasz? Wnętrzności w środku, czy na wierzchu? Jak Judasz? Sam nie wiesz? Pozwól, że ja zadecyduję za ciebie.”
♫ A New Beginning ♫
Nie wiem jak wy, ale ja w oczekiwaniu na kontynuację, mam ochotę na wycieczkę do Wrocławia, bo choć nigdy tam nie byłem, po przeczytaniu książki mam wrażenie że dość dobrze go znam.
Dla mnie oczekiwanie na kontynuację ma dodatkowy dreszczyk emocji. Zostałem wylosowany przez autora, by chwalebnie polec w kolejnym tomie "Szczurów Wrocławia"
ZOSTANĘ POSTACIĄ LITERACKĄ I ZGINĘ W SZCZURACH WROCŁAWIA !
A tymczasem, może wpadnę do Konofola na domowy bimberek?

(wersja poprawiona z LubimyCzytac.pl)

czwartek, 11 lutego 2016

Marsjanin” Andy Weir
Jean-Michel Jarre „Equinoxe

DebiutanckiMarsjanin na LubimyCzytac.pl “Marsjanin” Andy’ego Weira nie miał łatwej drogi by dotrzeć do szerokiej rzeszy czytelników. Kolejni wydawcy zgodnie odrzucali materiał. Nie zniechęcony tym faktem autor zaczął publikować przygody samotnego astronauty na swojej stronie internetowej jako powieść w odcinkach. Po publikacji ostatniego rozdziału czytelnicy prosili go o przygotowanie ebooka, żeby całość można było sciągnąć na czytniki, bez konieczności czytania książki online.
Stąd był już tylko krok do publikacji jej w tej formie na Amazonie i po ustaleniu najniższej możliwej ceny na 99 centów obserwowaniu jak w ciągu kwartału sprzedaż osiąga magiczne 35 tysięcy egzemplarzy i ląduje na liście bestsellerów Amazona. Nagle wokół książki krążą agenci, Weir przyjmuje sześciocyfrową zaliczkę a niespełna tydzień później podpisuje już umowę na jej ekranizację z 20th Century Fox.
♫ Équinoxe Part 1 ♫
Biorąc do ręki książkę, miałem ochotę włączyć "Oxygene", ale wydawało się to tak pretensjonalne, że aż złośliwe. Nie mogłem tego zrobić Watney'owi który i tak wpadł już jak śliwka w kompot. Poza tym do "Equinoxe" zawsze miałem sentyment.
♫ Équinoxe Part 2 ♫
I taka też jest historia Marka Watney’a, członka załogowej misji „Ares 3” na Marsa, która rozpoczyna się od słów : „Mam przesrane”. W obliczu nadciągającej burzy biaskowej, sześcioosobowa ekspedycja musi ewakuować się z czerwonej planety. W drodze z bazy do modułu startowego, który zabierze ich na orbitę, część urwanej przez szalejący wiatr anteny satelitarnej, uderza w Watney’a, przebijając jego skafander i uszkadzając osobisty komputer monitorujący parametry życiowe. Astronauci tracą z oczu kolegę odrzuconego siłą uderzenia. Brak łączności z nieprzytomnym astronautą i ostatnie odebrane odczyty z jego komputera, świadczą jednoznacznie że botanik ekspedycji nie żyje. W szalejących tumanach marsjańskiego pyłu i zerowej widoczności dowódca podejmuje jedyną słuszną decyzję – ratować resztę załogi, kosztem pozostawienia za sobą ciała martwego towarzysza.
♫ Équinoxe Part 3 ♫
Autor długo zbierał materiały do książki. Zgłebiał tajniki mechaniki orbitalnej, warunków panujących na Marsie, historii lotów załogowych i botaniki. Opowieść jest naszpikowana technologicznym żargonem, jednak podanym nam "na talerzu" w sposób zjadliwy dla każdego laika co czyni lekturę lekką i mniej obciążającą umysł zawiłą terminologią, pozwalając w skupieniu śledzić losy samotnego astronauty.
♫ Equinoxe Part 4 ♫
Załoga odlatuje na orbitę i kontynuuje ewakuację na Ziemię. A Watney jednak nie zginął, o ironio to co prawie go zabiło - uratowało mu życie. Element który przebił skafander kosmonauty w trakcie upadku obrócił się tym samym go uszczelniając. Teraz Watney z przerażeniem uświadamia sobie że został na Marsie sam, ranny, z półrocznymi zapasami jedzenia i wody, brakiem możliwości kontaktu z ziemią i perspektywą czteroletniego oczekiwania na przylot kolejnej misji „Ares 4”.
„Mam przesrane, mam totalnie przesrane” Mimo tej pierwszej myśli Mark Watney nie poddaje się w tej skrajnie beznadziejnej sytuacji. Dzięki swoim specjalizacjom - botanice i mechanice, Mark staje się kosmicznym McGywerem. Dodatkowo dodając do tego umiejętność samozdystansowania się do swojego, bądź co bądź żałosnego położenia, dostajemy bardzo sympatyczną postać z którą z dreszczem emocji przeżywamy kolejne sukcesy i porażki.
♫ Équinoxe Part 5 ♫
Dodatkowe atrakcje to choćby wyprawa naszego bohatera, do miejsca w którym zakończył nadawać Pathfinder. Martwa od lat sonda marsjańska, jest jedyną nadzieją kosmicznego Robinsona na kontakt z NASA i szansą na przeżycie. Kontakt dwustronny dodajmy, bo NASA, dzięki zdjęciom satelitarnym widzi krzątaninę Watneya wokół obozowiska i już wie że na powierzchni czerwonej planety pozostał żywy członek ekspedycji.
♫ Équinoxe Part 6 ♫
Zaczyna się walka z czasem. Astronauta ma ograniczone zasoby jedzenia i wody i musi szybko coś wymyślić jeśli chce doczekać przylotu kolejnej misji która będzie mogła zabrać go z Marsa. Musi też działać, bo do miejsca lądowania "Ares 4" ma do pokonania spory kawałek Marsa... Musi więc pozyskać odpowiednią ilość kalorii i wody na planecie na której nawet nie ma atmosfery. Niemożliwe? A jednak...
♫ Équinoxe Part 7 ♫
Książka trochę z racji sposobu jej pisania, a trochę z powodu zastosowanego zabiegu narracyjnego, pisana jest w formie dziennika. Dziennika człowieka który pogodził się z tym że pisany dokument może stać się jego testamentem i jedynym świadectwem jego walki z Marsem.
♫ Équinoxe Part 8 ♫
"Marsjanin" to podzielony na SOLe, czyli marsjańskie doby, zapis walki człowieka z samotnością i niegościnnością obcej planety. To opowieść człowieka, który przy niemal całkowitym braku środków do przeżycia, podejmuje się samotnie pokonać ponad 3.000 kilometrów przez niezbadane wcześniej pystynne obszary Marsa. Zachowując przy tym zimną krew i wciąż tryskając humorem, Mark Watney wyrusza w podróż swojego życia...
A my wraz z nim.
Jestem pierwszym człowiekiem który umrze na Marsie!

środa, 10 lutego 2016

Łzy Diabła” Magdalena Kozak
Roger Waters „The Pros and Cons of Hitch Hiking

Kolejna mocna pozycja po “Fiolecie” i trylogii “Nocarza” spod pióra Magdy Kozak, która problemy regionów bliskiego wschodu przenosi z niezwykłą lekkością w wymiar kosmiczny.
Po swoich poprzednich książkach, których akcja osadzona jest w naszym bezpośrednim sąsiedztwie, tym razem korzystając z doświadczeń zebranych podczas misji w Afganistanie, autorka zabierze nas trochę dalej niż sięga nasza wyobraźnia i google maps...

Do odsłuchu w pierwszej chwili trafił album „Amused to Death” Rogera Watersa, szybko jednak zastąpiony przez „The Pros And Cons Of Hitch Hiking”. Magia tej muzyki w pełni wpisała się w tło dzwiękowe książki. Utwory w części instrumentalnej brzmiące momentami jak temat przewodni z Zabójczej broni 3 („Lorna: A Quiet Evening by the Fire”) przechodzą z lekką bluesową nutą Johna Lee Hookera, w czasem nieskoordynowany wydawałoby się zgiełk pola bitwy.
W zamian za dostarczaną broń, ziemianie dostają tytułowe „Łzy Diabła” – narkotyk który powoduje zapomnienie i błogostan. Na ziemi panuje pokój. Nie ma wojen, nie ma przestępczości, wszyscy są szczęśliwi ... czyżby? Swoje bolączki przenieśliśmy między gwiazdy. Zapewne wojny na Dżahanie toczyły by się bez ingerencji i pomocy ziemian, ale to dzięki „obcym” zyskały nowy wymiar.
♫ 4:30 am (Apparently They Were Travelling Abroad) ♫
Akcja książki przenosi nas na odległą planetę Dżahan, zamieszkiwaną przez humanoidalne istoty o aparycji nomadów z okolic zatoki perskiej. To my ludzie jesteśmy tu obcymi, Obcymi ktorzy przybyli na ten odległy świat, by (sprze)dać jego rdzennym mieszkańcom zdobycze naszej cywilizacji.
Niestety nasza ludzka natura i smykałka do robienia interesów na cudzym nieszczęściu pcha nas do dostarczania także tych mniej chlubnych „zdobyczy” cywilizacji. I tak na planecie Dżahan wojna osiąga zupełnie nowy wymiar dzięki dostarczanej przez ziemian technologii pod postacią wszelkiego rodzaju broni, od osobistej po śmigłowce bojowe i transportery opancerzone.
♫ 4:33 am (Running Shoes) ♫
Młody królewicz Izaat Szamar wyrusza, jak wcześniej jego ojciec i dziad, na wyprawę mającą na celu przetarcie szlaku handlowego którym ma popłynąć czars. Roślina wykorzystywana do produkcji narkotyku. Młodzieniec ma w ten sposób przejść swój chrzest bojowy i osiągnąć męskość. Dowodząc wojskami i ruszając na podbój zostawia za sobą wygody pałacu by gdzieś w polu wśród potu, krwi i kurzu odnaleźć wartości o których istnieniu nie miałby pojęcia wiodąc beztroskie pałacowe życie następcy tronu.
♫ 4:39 am (For the First Time Today, Part 2) ♫
Na drugim biegunie historii mamy chłopaka, który ledwo żywy zostaje odnaleziony w rozlewiskach rzeki. Nie pamięta skąd się tam wziął, nie pamięta kim jest, ale wie że nienawidzi obecnego porządku rzeczy. Przygarniają go wieśniacy, opatrują rany i uczą wszystkiego od nowa. Znajda, bo takie dostaje imię, wkrótce z pastuszka przekształca się w gorącego zwolennika rewolucji i rusza by obalić władzę. Stając się wojownikiem o wolność ludu uciskanego przez współbratymców dzięki technologii obcych.
♫ 4:47 am (The Remains of Our Love) ♫
Obaj walczą o słuszną w swoim mniemaniu sprawę. Izaat jako następcą tronu przywódcą staje się z konieczności. Musi jednak przekonać do siebie ludzi których prowadzi do boju i sprawić by w otoczeniu rzeszy doradców, jego przywództwo nie było tylko tytularne.
Znajda ma w sobie „to coś”. Mimo jego niejasnego pochodzenia, wciągnięty w wir wydarzeń, szybko staje się niekwestionowanym symbolem wolności i ludzie pójdą za nim ginąć za sprawę bez słowa sprzeciwu.
♫ 5:06 am (Every Stranger's Eyes) ♫
Znajdziemy tu nie tylko surowy opis wojny i wszechobecnego zniszczenia. Znajdzie się też trochę miejsca na delikatne romanse, zabawę i świętowanie przy muzyce. Książka daje nam też okazję do głębszych przemyśleń i mimo przeniesienia opowieści na odległą planetę znajdziemy w niej wiele bliskich nam tematów.
♫ 5:11 am (The Moment of Clarity) ♫
Autorka tworząc złożoną intrygę, z niezwykła łatwością lawiruje pomiędzy losami dwóch głównych postaci stojących po przeciwnych stronach barykady, jakże od siebie różnych i jakże sobie bliskich. „Łzy Diabła” to nie tylko mocna męska opowieść o przyjaźni, honorze i zobowiązaniu. Resztę musimy znaleźć sami. Przy wtórze ochrypłego głosu Rogera Watersa, kibicowałem z zapartym tchem obu stronom aż do zaskakującego finału historii.
Tak jak i w kończącym płytę utworze - trwającym zaledwie półtorej minuty, najbardziej zapada nam w pamięć ostatnie zdanie Watersa, wyrecytowane jednym tchem. Tak ostatnie strony książki zwieńczą historię, odkrywając przed nami wszystkie karty.

"(...) I had a little bit of luck
You were awake
I couldn't take another moment alone."
1983, Roger Waters "The Moment of Clarity"

I zapadnie cisza...

wtorek, 9 lutego 2016

Otchłań” Robert J. Szmidt
Vangelis „The City

Do http://lubimyczytac.pl/ksiazka/260370/otchlan udźwiękowienia najnowszej książki Roberta J.Szmidta - „Otchłań” z Uniwersum Metro 2033, ze zrozumiałych względów nie nadawała się Enya. W czeluściach wrocławskich kanałów do których przenosi nas książka, moja wyobraźnia sprzężona z głosem irlandzkiej wokalistki, widziała by watahy orków czające się za każdym rogiem, a tego przecież nie chciałem.
Mój wybór padł więc na Vangelisa, a w szczególności na płytę „The City”, której odsłuch po przeczytaniu „Otchłani” już nigdy nie będzie taki sam…
Czas jednak wrócić do tematu i przyjrzeć się bliżej tej otchłani miasta z wizji Roberta „Niszczyciela światów” Szmidta. Jak to mówią do trzech razy sztuka, bowiem „Otchłań” to po „Szczurach Wrocławia” czy „Apokalipsie według Pana Jana” kolejna już podróż ulicami zniszczonego Wrocławia… tym razem, kanałami właściwie. Cóż „Uniwersum Metro 2033” zobowiązuje, ale także nakłada na autora spore ograniczenia. Było BUM, minęło 20 lat i ci którzy mieli szczęście (czy oby) zejść do kanałów, żyją (egzystują?) teraz pod ziemią w małych bardziej lub mniej zorganizowanych społecznościach. Temat i ramy niby te same w każdej kolejnej książce Uniwersum.
Co nowego można tu wymyślić, poza przeniesieniem akcji do kolejnego miasta?
No właśnie. Przecież Wrocław nie ma metra... Ale okazuje się że ma „od metra” poniemieckich kanałów. I w pasjonującą podróż po tych owianych legendą zakamarkach zabiera nas autor „Otchłani”.
♫ Dawn ♫
A potrafi ona pochłonąć nas bez końca, do ostatniej zaskakującej strony, po przewróceniu której mamy uczucie jakbyśmy razem z bohaterami stanęli przed zabetonowanym końcem tunelu nie wierząc że to już koniec, że nie ma już nic dalej.
♫ Morning Papers ♫
Smaczku książce dodaje umiejscowienie jej akcji w jakże polskich realiach. Mam na myśli nie tylko miejsce, ale przede wszystkim naszą polską mentalność, ze wszystkimi naszymi nawykami i słabostkami. Społeczności które przetrwały 20 lat od nuklearnej zagłady, zachowały swoje nie zawsze chwalebne przyzwyczajenia. Nie chcę zdradzać szczegółów i psuć zabawy osobom zamierzającym sięgnąć po książkę, uchylając jednak rąbka tajemnicy powiem tylko że choć Radio Toruń już nie nadaje, a produkcja moherowych beretów i dresów z trzema paskami dawno stanęła to jednak nawet nuklearna pożoga i impuls elektromagnetyczny, który zniszczył (czyżby?) całą elektronikę, nie jest w stanie sprawić że porzucimy całkowicie swoją tożsamość, o której czasem lepiej byłoby zapomnieć.
♫ Nerve Centre ♫
Książkę czyta się jednym tchem, dosłownie. Ciągłe zwroty akcji i sytuacje w jakich na każdym kroku znajdują się bohaterowie książki, nie pozwala nam na odłożenie jej na bok choćby na chwilę. Tak jakby powstrzymywał nas strach przed tym że Nauczyciel i Niemota, pozostawieni gdzieś w ciemnych tunelach choć na chwilę, po ponownym otwarciu książki mogą zniknąć z jej kart.
♫ Side Streets ♫
Nie inaczej sprawy się mają na powojennych ulicach miasta, a wizja tolkienowskiego Mordoru, przy tym co autor „Otchłani” w postnuklearnym Wrocławiu wypuszcza na jego ulicę, jest niczym przechadzka po Tajemniczym Ogrodzie. Te krótkie wyjścia na powierzchnię i spotkanie z florą i fauną, która powinna wyginąć wraz z dinozaurami a nie przechodzić swój renesans na powrót dominując na lądzie i w powietrzu sprawiają, że jak najszybciej chcemy wrócić pod powierzchnię do dużo bezpieczniejszych, jak nam się wydaje kanałów.
Wracając do mojego „udźwiękowienia” lektury, dla mnie już zawsze utwór „Procession” bynajmniej nie ze względu na nazwę, będzie się kojarzył z „Otchłanią”.
To jakby na powrót znaleźć się w korytarzach gry „Doom”.
Przewrócenie kartki jest jak podejście do zakrętu, zza którego wychynie coś niespodziewanego i sprawi że po plecach spłynie ci zimny pot, a po nogach ciepły ….
… zagalopowałem się … ale taka właśnie jest lektura „Otchłani”
"The City" jest albumem koncepcyjnym Vangelisa z 1990.
Brakuje go niestety w serwisie Spotify. Link do albumu w serwisie YouTube.com poniżej, lub po kliknięciu na okładkę płyty (otwiera się w nowej zakładce).

poniedziałek, 1 lutego 2016

Intro. Czyli bloga czas zacząć...

Książki czytam zazwyczaj w komunikacji miejskiej korzystając z dojazdów do i z pracy.
Nieodłącznym dodatkiem stają się wtedy słuchawki izolujące umysł od otoczenia.
Ważny jest wtedy właściwy dobór podkładu muzycznego. Zrezygnowałem z płyt „The Police” czy „Dire Straits”, bo zamiast skupiać się na lekturze zaczynam nucić ich kawałki.
Muzyka instrumentalna jest idealnym rozwiązaniem. Izoluje odgłosy z zewnątrz i buduje klimat. I tak przy czytaniu „Władcy Pierścieni” w odsłuchu była Enya, która teraz kojarzy mi się nieodzownie z przepięknymi krajobrazami Nowej Zelandii, a jedynym przeszkadzającym akcentem jest tupot włochatych stóp Hobbitów.

Pisząc recenzję książek chciałbym się więc skupić nie tylko na wartościach przekazywanych w trakcie lektury książki, ale także na wybranej "ścieżce dźwiękowej". Ciekaw jestem czy podzielacie moje zdanie w doborze tła dźwiękowego.