sobota, 5 marca 2016

Szczury Wrocławia: Chaos” Robert J. Szmidt
Mike Oldfield „The Songs of Distant Earth

Kolejna po „Apokalipsie według Pana Jana” czy „Samotności Anioła Zagłady” apokaliptyczna powieść ze stajni Roberta J. Szmidta.
 
Tym razem przenosimy się w czasy PRL-u gdzie socjalistyczne władze stają w obliczu plagi Zombie. Świetnie przedstawione realia lat 60 XX wieku, kontra przedstawiciele popkultury lat 80-tych. Dodatkowego smaczku dodaje fakt uśmiercenia na kartach książki ponad 200 osób, wymienionych z imienia i nazwiska, i dających odnaleźć się w mediach społecznościowych. Szczęśliwcy, wyłonieni w drodze losowania trafili na karty "Szczurów Wrocławia" by tam zginąć. I niekoniecznie "ku chwale ojczyzny" zmartwychwstać, siejąc spustoszenie wśród mieszkańców Wrocławia.
 
 
♫ In the Beginning ♫
Wszystko to na tle autentycznych wydarzeń z sierpnia 1963 roku, kiedy to ostatnie w Polsce zarzewie czarnej ospy zawitało do bram Wrocławia. Izolacja miasta od reszty kraju miała zapobiec rozprzestrzenieniu się epidemii. Otoczony kordonem ZOMO Wrocław za sprawą pióra Szmidta staje się areną rzezi totalnej.
♫ Let There Be Light ♫
W izolatorium na Psim Polu dzieją się rzeczy niewyjaśnione, część pacjentów dziwnie „odmieniona” zaczyna polować na pozostałych pensjonariuszy próbując wyjeść ich mózgi, trzewia i co tam się jeszcze nawinie w zasięg szczęk czy łap „zakażonych”. Milicjanci pilnujący izolatorium są zdani na siebie, ich zwierzchicy ignorują całą sytuację uwarzając napływające meldunki za wymysł zapijaczonych umysłów.
♫ Prayer for the Earth ♫
Zapada zmierzch. Do Komendy Wojewódzkiej zaczynają spływać meldunki z innych części miasta gdzie również zorganizowano tymczasowe szpitale polowe w których podejrzani o zakażenie czarną ospą, przebywają odizolowani mieszkańcy Wrocławia. Sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Część „odmienionych” wydostała się poza pilnowane izolatoria i ich fala powoli zaczyna rozlewać się po kładącym się spać mieście.
♫ Lament for Atlantis ♫
Na nogi zostają postawione oddziały ZOMO i jednostki KBW (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego) dostają prosty i zwięzły rozkaz - Opanować sytuację.
Rzeź niewiniątek przetacza się przez izolatoria, internat szkoły dla pięlęgniarek, remizę straży pożarnej nie oszczędzając też po drodze komendy wojewódzkiej. Teraz to już nie Zombie kontra ZOMO, ale oddziały ZombieZOMO ruszają w miasto.
Mleko się już jednak rozlało, a zombiaków jest coraz więcej. Tylko wprawne pióro autora sprawia że mimo tak ogromnej ilości ofiar „Szczury Wrocławia” nie stają się bardzo obszernym gazetowym dodatkiem z nekrologami, ale pełnokrwistą powieścią, gdzie akcja z każdą kolejną stroną coraz bardziej wciąga nas w wir wydarzeń.
♫ The Chamber ♫ Hibernaculum ♫
Dla mnie czytanie „Szczurów” było jak oglądanie połączenia „Titanica” z serialem „24-godziny”. I tak z góry wiadomo że statek zatonie, ale z dreszczykiem emocji, minuta po minucie śledzimy losy bohaterów z góry znając ich los. Dodatkowo tępo podkręca wymyślne uśmiercanie kolejnych postaci, godne mistrza horroru Grahama Mastertona. Śmierć czai się tu nawet na zielonej łączce po której biegają króliczki.
Cytując doktora Hannibala Lectera : „Co wybierasz? Wnętrzności w środku, czy na wierzchu? Jak Judasz? Sam nie wiesz? Pozwól, że ja zadecyduję za ciebie.”
♫ A New Beginning ♫
Nie wiem jak wy, ale ja w oczekiwaniu na kontynuację, mam ochotę na wycieczkę do Wrocławia, bo choć nigdy tam nie byłem, po przeczytaniu książki mam wrażenie że dość dobrze go znam.
Dla mnie oczekiwanie na kontynuację ma dodatkowy dreszczyk emocji. Zostałem wylosowany przez autora, by chwalebnie polec w kolejnym tomie "Szczurów Wrocławia"
ZOSTANĘ POSTACIĄ LITERACKĄ I ZGINĘ W SZCZURACH WROCŁAWIA !
A tymczasem, może wpadnę do Konofola na domowy bimberek?

(wersja poprawiona z LubimyCzytac.pl)