sobota, 29 października 2016

Premiera!
"Konan Destylator" Andrzeja Pilipiuka,
Ósme spotkanie z Jakubem Wędrowyczem

26 W drodze na spotkanie. Hala Koszyki wieczorową porą.pażdziernika 2016 w księgarni "Świata Książki" znajdującej się na terenie Warszawskiej Hali Koszyki, odnowionej po gruntownym remoncie, o godzinie 17:30 odbyło się spotkanie autorskie z

Andrzejem Pilipiukiem.

Autorem takich pozycji jak serie - "Oko Jelenia", "Norweski dziennik", "Kuzynki Kruszewskie", oraz kilku zbiorów opowiadań. "Czerwona gorączka", "Rzeźnik drzew" czy "2586 kroków" a także niezależnych pozycji - "Operacja Dzień Wskrzeszenia". I oczywiście jego flagowej w dniu dzisiejszym pozycji - serii książek o Jakubie Wędrowyczu.
Starym, Autor w trakcie ciężkiej pracywrednym, a mimo to wzbudzającym sympatię typie. Bimbrowniku, kłusowniku i wiejskim egzorcyście. Słowem - pasożycie społecznym nr 1. Jest to już ósmy tom przygód Jakuba, delektujmy się nim powoli, bo według zapowiedzi autora na następny znów trzeba będzie poczekać. Tym razem przynajmniej do 2018 roku.
Na spotkaniu pojawiła się dość spora grupa zainteresowanych twórczością Pilipiuka czytelników. W sumie dość duże pomieszczenie księgarni od początku spotkania, było tak zatłoczone że przypadkowe osoby które akurat zajrzały tam na zakupy miały problem z przeciśnięciem się pomiędzy półkami. Zainteresowanie chyba trochę przerosło organizatorów, bo po obiecywanych "dla każdego kto podczas spotkania zakupi książkę" specjalnie na tę okazję przygotowanych drewnianych zakładkach, nie zostało nawet wspomnienie.
I to jeszcze zanim spotkanie się na dobre rozpoczęło. No cóż, przynajmniej przypinki były rozdawane przez pierwsze pół godziny. Ale w końcu nie przyszedłem tam po zakładkę, tylko posłuchać co autor ma do powiedzenia o swojej najnowszej książce, i co jeszcze w najbliższych miesiącach planuje wydać.
Fotka obok jest tylko poglądowa i zapożyczona z posta z wydarzenia na fejsbuku. Ot tak dla potomnych...
A jest tego całkiem sporo, niestety rozłożone w czasie, bo Andrzej Pilipiuk planuje z wyprzedzeniem. Kolejnego tomu przygód Wędrowycza możemy spodziewać się nie wcześniej niż w roku 2018. Trochę wcześniej pojawi się trzeci tom wampirów z warszawskiej Pragi, prawdopodobny bo na razie roboczy tytuł to "Wampiry z KC".
Podczas W sumie 17 książek podpisanych w trakcie spotkania, ...rozmowy z autorem, a uwierzcie mi że czasu miałem sporo, bo podpisywanie 17 książek i 5 ebooków chwilę trwa. (O tym jak podpisać ebooka przeczytacie w tym artykule.) Andrzej Pilipiuk biorąc do ręki "Dziedziczki" przyznał że bardzo mu się to "włochate" wydanie podobało. ...oraz autografy do 5 ebooków. Niestety Fabryka nie dogadała się z autorką ilustracji, i czwarty tom pojawił się w zupełnie nowej zmienionej szacie graficznej (dlatego też ostatnią, wydaną w serii książkę kupiłem w wersji elektronicznej, musiałem zachować Feng Shui na półce - to wersja oficjalna. Tak naprawdę ta zielonkawa okładka nowego wydania wygląda trochę jak romansidło.)
Pojawiła się nieśmiała uwaga o ewentualnym 5 tomie sagi o kuzynkach Kruszewskich, ale za to w formie prequela. Cóż plany zapewne dalekie, a może i autor zapomni, bo uwagę rzucił ot tak pod wpływem chwili. W sumie ja też bardzo lubię to wydanie. Zamszowe napisy na okładkach są naprawdę fajne.
Ale Autograf i reglamentowana pięczątka premierowaprzecież przyjechałem na spotkanie po najnowsze przygody Jakuba! A więc jest "Konan Destylator". Z reglamentowaną pięczątką (tylko w dniu premiery) odciśniętą ręką samego ojca chrzestnego "pogromcy Wojsławic i terenów gdzie dociera pekaes z Chełma", jest oczywiście i dedykacja z zamaszystym autografem.
Dodatkową atrakcją spotkania okazała się być obecność pana Andrzeja Łaski, który od początku serii umila nam lekturę dodając do tekstów Pilipiuka ilustracje. Jest też oczywiście odpowiedzialny za wszystkie okładki w tej serii. była też okazja na zdobycie dedykacji od Andrzeja Łaski, ilustratora serii Nie omieszkałem więc, ponownie z czeluści plecaka wydobyć wszystkich tomów Wędrowycza, podsuwając skwapliwie panu Andrzejowi do parafowania. W książce, obok dedykacji pojawił się również lekko kanciasty profil Jakuba. Narysowany szast-prast wprawnym ruchem ręki zaopatrzonej w pióro wieczne. W ten sposób cała moja jakubowa kolekcja zdobyła dziś podwójne wpisy. Nie omieszkam też wspomnieć zachwytów pana Andrzeja i wydawcy z Fabryki Słów którzy po latach zobaczyli ponownie pierwsze wydania kolejnych tomów. Ilustrator zwrócił uwagę na zupełnie inną gramaturę papieru (wyczuwalna przy pisaniu piórem wiecznym), natomiast pan z Fabryki głównie rozprawiał o ewolucji okładek w kolejnych wznowieniach.
Impreza Wystrój tworzy nastrój. Księgarnia Świat Książki w Hali Koszykisię skończyła, czytelnicy rozeszli się do domów aby zagłębić się w lekturze nowo nabytej pozycji i nawet niektóre książki próbowały odlecieć, ale je żyłkami do sufitu pracownicy księgarni podoczepiali, więc sobie tak smutno pod tym sufitem wisiały. A Smutno im było zapewne dlatego że nowego Wędrowycza jeszcze nie czytały, co i ja zamierzam niezwłocznie po powrocie do domu uczynić aby humor sobie poprawić.
Na tyle aby później nowe wyczyny Wędrowycza zrecenzować.


Tytuł :
Seria :
Autor :
Wydawnictwo :
Język wydania :
Język oryginału :
Numer wydania :
Data premiery :
Forma :
Stron :
Wymiary produktu [mm] :

Konan Destylator
Fantastyczna fabryka
Pilipiuk Andrzej
Fabryka Słów Sp. z o.o.
polski
polski
I
2016-10-26
książka
404
197 x 35 x 126

poniedziałek, 24 października 2016

Orzeł Biały” Marcin Sergiusz Przybyłek
Death In Rome „Hitparade

Marcin Sergiusz Przybyłek w nowej odsłonie. Po serii fantastycznych GamDec'ków czas na początek nowej epopeii. "Orzeł Biały" według zapowiedzi autora ma bowiem dać początek nowej serii.
Zainteresowanie książką może nam zilustrować fakt że bardzo szybko zniknęła z księgarń i fani twórczości Marcina którzy nie zdążyli zaopatrzyć się w papierowy egzemplarz tuż po premierze, musieli niestety zaczekać na dodruk. Na szczęście te "problemy" nie dotyczyły ebooków będących w stałej sprzedaży.
Na Facebooku możemy znaleźć profil książki, gdzie chętni do czynnego udziału w jej akcji mogli zgłaszać się do wzięcia udziału w przedsięwzięciu. Bo ten typ literatury już chyba zasługuje na nazwę przedsięwzięcie. Oprócz użyczenia własnego nazwiska czy ksywki, czytelnicy dawali swojej postaci także pewne cechy osobowości, a czasem podsuwali całkiem złożonych bohaterów. Nie ujmuje to oczywiście Marcinowi, który całość musiał przecież poskładać i ubrać w sensowną akcję.
Czy można już tu powiedzieć że mamy do czynienia z zalążkiem książki interaktywnej? Czytelnicy nie mają jeszcze wpływu na treść książki i przebieg akcji "na żywo", ale mogą już w pewnym stopniu decydować o postaciach w niej występujących i mieć delikatny wpływ na jej fabułę. Przecież prośby "chcę jako żołnierz zginąć w spektakularnym wybuchu" nie mogły zostać przez autora zignorowane. A dodatkowym smaczkiem jest udział w niej tak znanych polskich autorów jak : Magdalena Kozak, Robert J. Szmidt, Arkady Saulski, Witold Jabłoński, Michał Cholewa czy Szymon Żakiewicz.

Pierwsza połowa XXI wieku, świat popada w euforię związaną z nieoczekiwanym udostępnieniem ludziom leku opóźniającego starzenie. NGen wydaje się być ziszczeniem odwiecznego ludzkiego marzenia jakim jest nieśmiertelność. Wszystkie światowe rządy pod presją obywateli decydują się na udostępnienie leku dla ogółu. Podczas gdy po upływie roku od jego ujawnienia, cała ludzka populacja cieszy się z dobrodziejstwa specyfiku, nasze elity jak zwykle nie mogą się dogadać na jakich zasadach lek udostępnić dla pospólstwa. I ta nasza opieszałość okazuje się w ogólnym rozrachunku zbawienna.
Na świecie coraz częściej pod pozorem choroby czy nagłej niedyspozycji z życia publicznego zaczynają znikać przywódcy, oficjele, prezesi wielkich korporacji, ludzie którzy dostęp do NGenu uzyskali przed jego publicznym zaaprobowaniem do użytku. Ich przywilej staje się ich przekleństwem. Dochodzi do serii brutalnych zdarzeń z udziałem dziwnych zzieleniałych, napakowanych i agresywnych stworów o aparycji komiksowego Hulka. Oprócz działań zbawiennych takich jak wstrzymanie procesu starzenia czy rozwinięcie przez organizm zaawansowanej regeneracji tkanek, skutki uboczne działania preparatu były dużo bardziej zaskakujące. Nagły przyrost mięśni, zzielenienie skory rozrost szczęki i wzmożona agresja. Cywilizacja z dnia na dzień legła w gruzach. A wśród tych gruzów, jedyna ostoja człowieczeństwa w środku centralnej europy ostała i zwie się "Twierdza Polska".
I tu zaczyna się historia batalionu "Orzeł Biały". Niezłomni woje pod komendą majora Orłowskiego otrzymawszy od króla tajną misję, wyruszają na niemal samobójczą wyprawę w głąb terytorium wroga. Wyprawa przez dawne niemcy, zamieszkane obecnie przez orków nazywających siębie Grűnami jest momentami zabawna, momentami przerażająca. Żołnierze muszą potajemnie ominąć hordy krwiożerczych i niebezpiecznych "zielonych". Bo i kolor skóry się zgadza, i aparycja gatunku homo sapiens po zażyciu feralnego "leku" też do bajkowych postaci pasuje. Ale życie to nie jest bajka, jak ktoś kiedyś powiedział. Nazwanie "zmienionej" części poulacji orkami, jest więc jedynym fantastycznym akcentem powieści "Orzeł Biały". Bo i najnowsza książka Przybyłka nie jest do końca fantastyką. Nie jest też horrorem czy typową powieścią postapo. Trudno tą książkę sklasyfikować... może postapokaliptyczny-horror-przygodowy-z-elementami-militarnej-beletrystyki?
Orkowie choć preparat działa na nich na początku ogłupiająco, wykazują się jednak sporą inteligencją. Gdy oddział naszych dzielnych wojów zagłębia się w paszczę lwa, kontratak zielonych uderza w tym samym czasie na stolicę.
Do ręki dostajemy naprawdę ciekawą książkę akcji. I choć wstęp jeży się od polityczno-antyklerykalnego szyderstwa, a mnogość bohaterów jest na początku nieco przytłaczająca, to książkę czyta się i lekko i szybko i z uśmiechem na ustach. No oprócz fragmentów gdzie łezka w oku się zakręci. Bo książka pełna jest zwrotów akcji i nie szczędzi nam też krwawych i brutalnych scen których ofiarą padają uczestnicy obu stron konfliktu. I o dziwo tak samo smutno robi się nam po śmierci dzielnego żołnierza rozszarpanego przez krwiożerczego orka, jak i vice-versa, gdy ork do którego poczuliśmy już sympatię zostaje "zdjęty" przez ukrytego snajpera. Bo orkowie choć to z założenia okrutnicy, pod piórem Marcina zmieniają się w postaci które także potrafią wzbudzić naszą sympatię.
Trudno się w "Orle Białym" doszukiwać jakiś głębszych przemyśleń. To po prostu warta przeczytania powieść o alternatywnej przyszłości - która może się przecież wydarzyć. Kto zapewni że tak się nie stanie? A najbardziej zaskakującym momentem książki jest Epilog! NIE, nie przewracajcie kartek żeby tam zerknąć. Epilog zaskoczył mnie najbardziej tym - że był. Był tam sobie przyczajony na końcu książki, żeby uświadomić mi że to już koniec historii. Koniec na dziś, bo autor już przecież zapowiada ciąg dalszy.
Coż pozostaje czekać... bo po lekturze "Orła", gdzieś tam z tyłu głowy cały czas mruga ostrzegawczy napis :
"Apokalipsa w toku ..."
Na wybór muzyki mającej stanowić tło dla czytanej książki miał wpływ sam autor. Umieszczając na swoim facebookowym profilu link do utworu "Lambada" zespołu Death In Rome. Piosenka jest coverem znanego z lat 80tych hitu i po spowolnieniu oryginalnego tempa i dodania postapokaliptycznego brzmienia zyskała całkiem ciekawą aranżację. To skłoniło mnie do bliższego przyjrzenia się twórczości zespołu. Sięgnąłem po płytę "Hitparade" z czerwca 2016 roku, więc świeżą zupełnie jak nowa powieść Przybyłka. Dla mnie najciekawszymi utworami z płyty są "Careless Whisper" Georga Michaela, "Take On Me" grupy A-HA czy "Wonderful Life" Blacka. Być może ktoś młodszy będzie zainteresowany hitami bardziej aktualnych wykonawców, bo i takich znajdzie na płycie. Są tam między innym hity takich gwiazd jak : Rihanna "Diamonds", Sia "Chandelier", Miley Cyrus "Wrecking Ball" i kilka innych ciekawych przeróbek.

Ja praktycznie całą książkę przeczytałem puszczając "w kółko", popularny swego czasu głównie ze względu na rysunkowo-fabularny teledysk, utwór "Take On Me" w orygianle nagrany przez norweską grupę "A-HA".
Oryginalny teledysk do utworu "Take On Me"
Brak płyty "Hitparade" w serwisie Spotify. Alternatywnie została przeze mnie udostępniona w serwisie YoyTube.com, po kliknięciu na okładkę płyty, lub w oknie poniżej.
Niestety brakuje tam utworów : "Chandelier" oraz "Wonderful Life".
Jako bonus dodałem natomiast utwór który zainspirował mnie do wykorzystania płyty jako podkład dżwiękowy do "Orła Białego" czyli cover znanego hitu "Lambada".