Roxette „Look Sharp!”
Moja kupka wstydu - przyznaję - dość pokaźna (choć na Kundelku tego nie widać) - zmniejszyła się o kolejną pozycję.
Tym razem impulsywnie w obliczu smutnej wiadomości o odejściu Marie Fredriksson, świetnej wokalistki szwedzkiego duetu Roxette, sięgnąłem po jedną z ich wczesnych płyt „Look Sharp!” (1988). Po drugim odsłuchaniu płyty, teksty piosenek same dokonały wyboru lektury.
I choć zwykle dobór muzyki która towarzyszy mi w lekturze następuje po przeczytaniu jednego czy dwóch rozdziałów, tym razem to muzyka dokonała selekcji ksiązki, w której czytaniu chciała mi akompaniować.
Co prawda bohaterka „Post Scriptum” namiętnie słucha Phila Collinsa - którego również lubię jako wokalistę - to z perespektywy przeczytanej książki nie żałuję wyboru twórczości szwedzkiego duetu na tło muzyczne.
Bohaterami książki również jest damkso-męski duet. Sabina Piechota - specjalistka BHP w sprawach nienormatywnych, oraz Piotr Strzelecki, coach-trener-psycholog osób nie-do-końca-będących-ludźmi. Nienormatywni to bardzo miła nazwa dla strzyg, wilkołaków, upiorów, wampirów i całej gamy osób którzy delikatnie mówiąc odbiegają od ogólno przyjętych norm definiujących gatunek homo sapiens.
Para bohaterów „Post Scriptum” jest bardzo miłym tandemem prowadzącym działalność gospodarczą, która jako swój target, obrała pomoc osobom których życie czasem wykracza poza kanon nudnej egzystencji szarego człowieka.
Skoro to muzyka gra tu główną rolę, nie sposób nie wspomnieć że Sabinę Piechotę najlepiej zilustrował utwór „Paint”, to jest po prostu Sabina's Song. Strzyga która musi skrywać swoją prawdziwą postać przed
normatywnymi ludźmi, bardzo dba o swój wizerunek. Swoje mordercze możliwości zajadając tonami słodyczy, które o dziwo anihilując wrodzone potrzeby strzygi nie mają skutków ubocznych. Sabina jest więc młodą atrakcyjną kobietą biznesu, nieco temperamentną i porywczą, trzymającą jednak na wodzy swoje nerwy. Bo nic tak nie psuje biznesu jak wyprucie i pożarcie flaków dokazującemu kursantowi-dowicpnisiowi, przed resztą uczestników szkolenia.
„ (...) Paint...me right.
Can you feel the heat in me tonight?
Oh I, I'm the pearl...
Paint your love all over my world. (...) ”
„ (...) Sportretuj ... mnie wiarygodnie.
Czy dziś wieczorem czujesz moje wewnętrzne ciepło?
Och Ja, jestem perłą ...
Wyraź swoją miłością, cały mój świat. (...) ”
„
Paint” - Roxette 1988
autor tekstu: Per Gessle / kompozytor: Per Gessle / fragmenty pochodzą ze strony
tekstowo.pl
Piotr Strzelecki to jej całkowite zaprzeczenie, dlatego tak świetnie się uzupełniają. Spokojny młody mężczyzna o zupełnie aseksualnej aparycji, z twarzy podobny zupełnie do nikogo. Piotr także jest nienormatywny. Uwielbia biegać po parku, upaja się też zapachem lawendowych świec, które działają na niego kojąco. Uwielbia również Sabinę. Choć tego nie okazują - ta dwójka kocha się spontaniczną bezgraniczną i całkowicie platoniczną miłością. Sabina zrobiłaby wszystko dla Piotra, a ten wie że może liczyć na swoją wspólniczkę w chwilach „słabości”. Bo Sabina zna sekret Piotra, i gdy sytuacja będzie tego wymagać bez wachania wsadzi go do chłodni lub w ostateczności pod zimny prysznic.
„Tematem” muzycznym Piotra był dla mnie utwór „(I Could Never) Give You Up”, choć wokalnie większość partii wykonuje Per, to jednak głos Marie świetnie uzupełnia kwestie które jak ulał pasowały mi do postaci Piotra.
„ (...) I've been hiding,
lost in the love of another.
I've followed the moon and a song
and I thought it would take me forever
to find a place where I belong.
I watch a rainbow rise.
I give you all I've got. (...) ”
„ (...) Ukrywałem się
zagubiony w cudzej miłości.
Podążałem za księżycem i piosenką
myśląc, że chyba nigdy nie znajdę
pisanego mi miejsca.
Widzę, jak ukazuje się tęcza.
Daję ci wszystko, co mam. (...) ”
„
(I Could Never) Give You Up” - Roxette 1988
autor tekstu: Per Gessle / kompozytor: Per Gessle / fragmenty pochodzą ze strony
tekstowo.pl
Para bohaterów, pomimo swojej nienormatywności i co za tym idzie, pełnego zestawu uprzedzeń jaki można mieć w stosunku do strzygi i nieumarłego Piotra, i tak od samego początku budzi sympatię czytelnika. Z tym większą ciekawością zagłebiłem się w lekturze „Post Scriptum”, gdy wiecznie dogryzający sobie duet (kto się czubi ten się lubi) pakuje się w kryminalną aferę.
Piotr który zostaje wynajęty przez wdowę niedawno zmarłego, ale mającego problemy z powiedzeniem ostatniego słowa i spokojnym odejściem „na drugą stronę” Rybalczewskiego, przyjmuje zlecenie terapeutyzacji ducha jej upierdliwego i nawet po śmierci despotycznego męża. Wiąże się to z nocnymi sesjami na cmentarzu z udziałem wyżej wymienionego. Stróż nocny pilnujący nekropolii nie wyraża jednak zrozumienia dla profesji Piotra, i gdy tylko po jednej z nocnych wizyt psychologa przy miejscu wiecznego spoczynku swojego klienta, zauważa rozsypaną wokół mogiły sól w ilościach hurtowych nie wacha się zgłosić tego faktu na policję.
Strzelecki trafia tym samym pod lupę nadgorliwego funkcjonariusza brzeskiej policji. W międzyczasie Sabina dostaje cynk że w fabryce zatrudniającej nienormatywnych ktoś prawdopodobnie usiłował dokonać rytualnego zabójstwa jednego z pracowników.
Sprawy komplikują się gdy Piotr podczas jednej ze swoich relaksujących przebieżek zostaje potrącony przez auto, a nieznany sprawca wbija mu osikowy kołek w pierś. W tak niewielkim mieście jak Brzeg, te trzy wydarzenia to już nie są przypadki. Tu ewidentnie ktoś poluje na nienormatywnych.
„Post Scriptum” Mileny Wójtowicz, to napisana z dużą dawką humoru i sporą dozą fantastyki historia kryminalna w realiach małego polskiego miasteczka. Niby do Opola można dojechać pociągiem w 15 minut, ale jednak klimat małej miejscowości daje się odczuć. W takich miejscach jak Brzeg poniękąd wszyscy się znają, ale jednak o prawdziwej „twarzy” dwójki bohaterów wie niewielu wtajemniczonych.
Tym bardziej zaskakujący dla czytelnika jest rozwój wypadków.
P.S.: Mnie historia wciągnęła na tyle, że całkowicie poza kolejnością (nie patrząc na kupkę wstydu) mam ochotę sięgnąć po dalszy ciąg opowieści o nienormatywnych. A ten można znaleźć w książce „Vice Versa”.