środa, 1 lutego 2017

HEL3” Jarosław Grzędowicz 
 Aerosmith „Permanent Vacation

Najnowsza książka Jarosława Grzędowicza „Hel3” swoją okładką i opisem sugeruje nam powieść science fiction z podbojem kosmosu w tle. Z każdym kolejnym rozdziałem zaczynałem odczuwać niedosyt kosmosu. Kiedy wreszcie opuścimy ziemię? Mogę was jednak zapewnić, że czas oczekiwania na start, nie będzie nam się dłużył.
Jest rok 2058. Znany ludzkości już od 39 roku XX wieku, pierwiastek Hel3, który na ziemi występuje w ilościach śladowych, na kiężycu leży dosłownie wszędzie, wystarczy wyekstrahować go z pyłu pokrywającego srebrny glob. Po raz pierwszy ludzkość dysponuje technologią pozwalającą na jego zastosowanie. Według optymistycznych wyliczeń naukowców, jedna 25 tonowa cysterna czystego gazu jest w stanie pokryć roczne zapotrzebowanie energetyczne takiego giganta jak Stany Zjednoczone.
Czy zdegenerowane rządy państw, są w stanie współpracować ze sobą i zmienić prawo zapewniające eksterytorialność księżyca w imię dobra całego globu?
Na początku znajdziemy się w Dubaju gdzie poznamy Norberta, młodego iwenciarza. Przyjechał tu w poszukiwaniu sensacji, wydarzenia którego sfilmowanie i publikacja w sieci pozwoli mu na łatwy zarobek. Wystarczy znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, sfilmować na żywo scenę dekapitacji porwanych gdzieś europejczyków przez wrednych arabów, wysłać filmik do sieci i czekać aż licznik wyświetleń osiągnie magiczne 5 kilo wejść. Wtedy do akcji wkraczają koncerny specjalizujące się w sprzedaży takich sensacyjnych materiałów. Kolejni widzowie, w sieci zamiast filmu znajdą tylko jego darmowy zwiastun. Materiał był na tyle interesujący, że pełen film dostępny jest już po opłacie, od której jego autor, właśnie liczy procenty, spływające na konto.
Tym właśnie zajmuje się iwenciarz. Graniem na uczuciach i emocjach użytkowników wszechobecnej sieci. Społeczeństwa, które nie potrafi skupić swojej uwagi na dłużej niż kwadrans. Cywilizacji kalek umysłowych, dla których przeczytanie ze zrozumieniem tekstu zajmującego powierzchnię większą od karty kredytowej stanowi nie lada wyzwanie. Dobry iwenciarz to paparazzi połowy XXI wieku, potrafiący znaleźć i odpowiednio przygotować smakowity kąsęk dla wygłodniałej bestii MegaNetu. Internetu przyszłości. Integralnej części naszego życia. Bo w niedalekiej przyszłości, bez dostępu do sieci czy następcy smartfona w kieszeni, nie żyjesz.
Nie ma Cię.
Nie istniejesz.
Omnifon w połączeniu z trójwymiarowym displejem ukrytym w okularach, jest nie tylko prywatnym centrum rozrywki i urządzeniem służącym do komunikacji. Jest Twoim kluczem do domu, paszportem, dowodem osobistym, kartą zdrowia i osobistym strażnikiem diety, a także - o zgrozo sposobem na rozmowę z osobą siedzącą obok.
Ta wizja świata Grzędowicza, nie przeraziła mnie aż tak bardzo, przecież wystarczy rozejrzeć się wokół siebie jadąc autobusem, tramwajem, pociągiem czy choćby czekając na poczcie w kolejce do wolnego okienka. Ludzie wokół nas mają wzrok wlepiony w ekrany swoich smartfonów, czytając pocztę, grając, czy oglądając coś w sieci. To dzieje się już dziś. Na naszych oczach, tylko że sami gapiąc się w nasz prywatny ekranik z rozrywką jeszcze tego nie widzimy.
Zobaczymy w nowej powieści Grzędowicza świat jakiego nie chcielibyśmy oglądać, zły skorumpowany i pełen ograniczeń narzucanych nam przez wredną klikę polityków, żyjących naszym kosztem i czerpiących pełnię życia. Podczas gdy szare masy, ogłupiane przez wszechobecne zakazy i nakazy, egzystują jak nie przymierzając, pozbawione własnego ja zombie. Świat gdzie prąd i energia są reglamentowane, a własna lodówka – niczym unia europejska – odmawia, wydania ci drugiej porcji jogurtu, bo przekroczyłeś już dzienną dawkę spożywanego cukru i kalorii. To właśnie zjednoczenie państw europejskich jest tu nienazwanym złem, które samo ograniczyło się tymi wydumanymi zakazami. Narzucając swoim obywatelom konsupcjonistyczny ascetyzm, jednocześnie trzymając kastę rządzącą ponad tym.
Ale to już temat na kolejny iwent.
Czy Norbertowi uda się wedrzeć do silnie strzeżonej restauracji żeby zarejestrować ekscesy polityków bawiących się na nasz koszt? Jak zarejestrować wydarzenia z ekranowanego pomieszczenia, gdzie nawet goście muszą zostawić swoje omnifony przed wejściem na salę? A obstawa, ochrona i paranoiczne zasady bezpieczeństwa są bardziej restrykcyjne niż na amerykańskich lotniskach po 11 września?
Oczywiście są też jednostki, które chcą ten stan rzeczy zmienić. Jak multimilioner z wizją, organizujący wyprawę na księżyc po tytułowy Hel3. Środek na zbawienie ludzkości od tłamszących ją problemów.
Norbert wraz z grupą wyszkolonych najemników znajdzie się na drodze z której nie ma odwrotu. Przeciwstawiając się rządzącym światem elitom, stracą możliwość powrotu do wegetującego społeczeństwa. Czy są gotowi poświęcić się dla lepszego jutra?
To co bohaterowie odkryją na księżycu, jedynie rozbudzi naszą wyobraźnię. Ale o to chyba autorowi chodziło. Otwórzmy oczy, zanim będzie za późno i obudzimy się w matrixie.
Scieżką do książki Grzędowicza, stała się wydana przez Geffen w 1987 roku płyta rodem z podniebnej kuźni - Aerosmith „Permanent Vacation”. I jak w utworze „St.John” zaśpiewa nam Steven Tyler : Come on boy, the tape is rollin'. Grajmy więc, bo taśma w kamerze już się kręci.
Aerosmith „Permanent Vacation” Geffen Records, 1987
https://play.spotify.com/album/3mb4bSC1wKWTtQBfiMkyma
Premiera już 15 lutego - Fabryka Słów
http://fabrykaslow.com.pl/ksiazki/hel-3-jaroslaw-grzedowicz/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz