wtorek, 14 marca 2017

Smocze koncerze” Andrzej W. Sawicki 
 Marillion „Misplaced Childhood

Z ciekawością brałem do ręki książkę Andrzeja W. Sawickiego "Smocze koncerze". Okładka książki pobudza wyobraźnię, wzgórze na którym stoi husarz w pełnym rynsztunku, a nad nim wyłaniający się spośród chmur statek kosmiczny.
Oparta na faktach historycznych opowieść, zostaje przez autora okraszona całą rzeszą niecodziennych wydarzeń, które mogą zmienić świat. Oto do stolicy imperium osmańskiego, roku pańskiego 1677 przybywa poselstwo polskie na którego czele stoi kanclerz Jan Gniński. Poselstwo ma za zadanie przeprowadzić bardzo delikatne negocjacje dotyczące obniżenia haraczu który królestwo polskie płaci turkom. Drugorzędnym celem poselstwa jest też wynegocjowanie oswobodzenie jeńców wziętych w jasyr przez wojska najeźdźcy.
Nieoczekiwanie w Stambule rozbija się nieznany obiekt który spada na jedną z dzielnic miasta. To kara bogów, czy zemsta przywołana z nieba przez polskich rycerzy przybyłych do tureckiej stolicy? Ludzkość staje w obliczu zagłady przez nieznane siły. Oto niespodziewanie z dziwnego obiektu wyłaniają się krwiożercze bestie, w obliczu których zaciekli wrogowie aby przeżyć muszą zacząć współdziałać. Czy dawne animozje pójdą w zapomnienie w obliczu dobra przetrwania rasy ludzkiej?
Niecodzienne połączenie historii polski sprzed odsieczy wiedeńskiej, ze współczesną technologią i elementami twardej fantastyki, sprawia że książkę czyta się jednym tchem. Mnogość autentycznych postaci historycznych, wpleciona w wątki powieści wzmaga tylko jej autentyczność.
Sam pomysł na inwazję jest dość nowatorski, ale zaplanowany dość skrupulatnie i sensownie. Czy XVII wieczne społeczeństwo jest w stanie przeciwstawić swe siły obcym istotom dysponującym technologią o której nawet w dzisiejszych czasach nie myślimy realnie. Opowieść Sawickiego jest krwawa i momentami bezkompromisowa, ale to przecież historia inwazji obcych kolonizatorów, którzy przybywają tu w celu totalnej anihilacji rasy ludzkiej i absorbcji ich umysłów.
Wybór muzyki do książki poniekąd historycznej, nie był łatwy. I wtedy przypomniał mi się przeczytany dwie dekady temu horror Grahama Mastertona „Zaklęci” gdzie częścią celtyckiego rytuału była melodia ze "Szczurołapa z Hamelin" a słowa które wyśpiewał 30 lat temu Fish, idealnie oddają atmosferę „Smoczych Koncerzy”.

Lavenders blue, dilly dilly, lavenders green,
When I am King, dilly dilly,
You will be Queen.


Kojąca melodia, która jednocześnie budzi niepokój przed tym co czycha na nas za najbliższym rogiem. Bo uwierzcie, zwroty akcji są tu nieoczekiwane, a bitna natura zarówno polskiej szlachty, jak i tureckich janczarów tylko sprzyja nagłym zmianom nastrojów obu nacji. A co za tym idzie zarówno nawiązywaniem jak i zrywaniem sojuszów, w walce z bestiami spoza naszych wyobrażeń. Ale żeby odeprzeć najeźdźców na dobre i ocalić świat, ludzkość musi się zjednoczyć na dobre w tej nierównej walce. Inaczej nasze szanse w starciu z obcymi będą niczym załogi Nostromo z filmu Alien, wkraczającej do pomieszczenia z jajami ksenomorfów.
Jednym słowem :
Szable w dłoń
Andrzej W. Sawicki „Smocze Koncerze”, 2016 Dom Wydawniczy REBIS
https://www.rebis.com.pl/pl/book-smocze-koncerze-andrzej-w-sawicki,SCHB07543.html

Marillion „Misplaced Childhood” EMI, 1958
https://play.spotify.com/album/6hAZj8L6V6XjochoLXf6WM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz